poniedziałek, 10 października 2011

46. Bo to nie moje podwórko.

Podczas ostatniego wypadu wakacyjnego zdarzyło mi się odwiedzić Gród na Górze Birów (niedaleko ogrodzienieckiego zamku). Jest to rekonstrukcja dawnej osady z czasów początku państwa polskiego. Dodatkowo można było zobaczyć ekspozycje archeologiczne złożone z eksponatów znalezionych w pobliżu tego miejsca. Moją uwagę najbardziej przykuło coś innego. W szklanej gablocie można było zobaczyć przekrój poszczególnych warstw gleby. Poniżej znajdowała się szczegółowa informacja o tym z jakiego okresu poszczególne warstwy pochodzą, jak również jakiego rodzaju artefakty były w nich znajdowane (to pozwala dowiedzieć się nieco o naszych przodkach, którym po tej akurat warstwie ziemi dane było stąpać przed wiekami). Na samym szczycie znajduje się pokład uosabiający czasy współczesne. I jakie przedmioty można tam zobaczyć? Kapsle po piwie i zgniecione puszki...

"To jednak coś po nas zostanie" słyszymy w skeczu Kabaretu Moralnego Niepokoju, którego bohaterowie dowiadują się jak długo rozkładać się będzie wyrzucona w lesie torba foliowa. Gdy widzę hałdy śmieci zalegające w lasach czy w przydrożnych rowach dochodzą do wniosku, że jednak bardzo dużo ludzi ma to zwyczajnie gdzieś. Nie pomagają kampanie piętnujące takie zachowanie, nie pomagają mandaty i grzywny grożące za wyrzucanie śmieci w miejscach do tego nie przeznaczonych. Nie pomógł nawet obowiązek posiadania pojemnika na odpady stałe. Kolejny pomysł rządzących jest taki, by za usuwanie takich "bezpańskich" odpadów odpowiadały gminy, a kosztami obciążały mieszkańców. Im więcej będa wyrzucać tym więcej będą musieli płacić. Czy nie doprowadzi to jednak do tego, że tacy ludzie, którzy dziś wywożą odpadki do lasów będą po prostu podrzucać je do innej gminy? O ile jeszcze tego nie robią. Wydaje mi się bowiem, że nikt nie wyrzucałby śmieci do "własnego" lasu, a więc do takiego, obok którego mieszka.

Nie będę się tutaj starał edukować kogokolwiek ekologicznie. Dla zainteresowanych dorzucam na końcu link do ładnego folderu Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych. Chciałbym się za to zastanowić nad tym kim w ogóle są ludzie, którzy wyrzucają śmieci do lasu? I dlaczego to robią? Co sprawia, że cywilizowany, jak mogłoby się wydawać, człowiek, beztrosko wywala z samochodu całe reklamówki swoich śmieci wprost na pobocze, którym idę prawie codziennie?

Wydaje się, że nie robili by tego ludzie, którzy sami lubią spacery po lesie. Ani tacy, którzy mają dzieci, czy psy, dla których byłoby to idealne miejsce. Nie są to ludzie z wyobraźnią, bowiem ani przez chwilę nie zastanowią się, nad tym, że przyszłe pokolenia chciałyby kiedyś przejść się jeszcze po lesie, a nie skażonym wysypisku odpadów. Nie są to ludzie biedni, chcący zaoszczędzić na wywożeniu śmieci. owszem, ktoś chce zaoszczędzić, ale częściej raczej dla zasady niż z rzeczywistej potrzeby. "Po co mam płacić za coś, co mogę mieć za darmo?" Nie są to ani ludzie cierpiący na nadmiar kultury osobistej, ani odpowiedzialności. Do jakiej więc kategorii należy ich zakwalifikować?

Odpowiedniego określenia użył Abelard Giza w "Skeczu o Bucach". "Są tacy ludzie, którzy mają w nosie innych". Mam wrażenie, że o to przede wszystkim tu chodzi. To nie jest kwestia tego, że taki delikwent nie lubi chodzić po lesie. Problem w tym, że zupełnie go nie interesują rzesze innych ludzi, którzy akurat lubią w taki sposób spędzać czas. Ani przyszłość środowiska, ani zagrożenie pożarowe. Nic go nie interesuje. Najważniejsze, że Jaśnie Wielmożny Pan Hrabia pozbył się problemu. Zupełnie nie zwraca przy tym uwagi na pewien paradoks. SKąd bowiem biorą się śmieci? Otóż taki człowieczek posprzątał w swoim mieszkaniu czy domu. Sprzątnął najbliższe otoczenie domostwa, podwórko, warsztat pracy czy garaż. Czemu sprzątnął? Bo chciał mieć czysto. Bo tak wypada. Bo każdy chce mieć czysto. Bo ludzie dobrze wychowani dbają o porządek. On zaś jest przecież dobrze wychowanym, szanowanym obywatelem. Lubią go sąsiedzi, uśmiecha się do niego listonosz. Później zaś zabiera on wszystkie te śmieci i wywozi gdzieś w miejsce odosobnione, najlepiej do lasu. Bo "wszyscy tak robią". Zaśmieca i niszczy las, który jest w końcu dobrem wspólnym, częścią naszego świata. Zupełnie przy tym zaprzeczając wymienionym wcześniej wartościom i tej dobrej opinii, jaką może mieć u innych ludzi. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale czy nie jest to poważny przejaw hipokryzji?

Ten sam człowiek nie naśmieciłby na swoim nowiutkim dywanie w salonie. Nie rzuciłby pustej kartonu po mleku na wyłożony kostką podjazd ani nie wysypał zawartości popielniczki na balkon. Jakże to tak? Śmiecić u siebie? Trzeba być jakąś świnią. Co innego, gdy śmieci leżą w przydrożnym rowie pięćset metrów dalej. To już nie mój dom, nie moje podwórko, nie mój problem. Nie przeszkadza mi to. Ważne, że ja mam wokół siebie czysto i schludnie. Tamtymi odpadami powinien się na przykład zająć właściciel posesji. A co jeśli ten drugi człowiek, znalazłszy przed bramą taki oto "prezencik" od nieznanego nadawcy nie zachowa się jak na porządnego obywatela przystało, a zamiast tego postanowi "podać dalej"? Idźmy dalej tym tropem. Załóżmy, że niezbyt lubi wspomnianego wcześniej sąsiada i to jemu postanowi podłożyć paskudną paczuszkę? Czy obdarowanemu spodoba się coś takiego? Oczywiście, że nie. Toż to skandal! Ktoś bezczelnie zostawił u niego swoje śmieci. U niego - praworządnego obywatela! Zbrodnia w biały dzień. Gdzie Policja, Straż Miejska, gdzie GROM?

No dobrze, nakreśliliśmy pewien aspekt problemu. Cóż jednak należałoby z tym zrobić? Okresowe akcje z udziałem młodzieży w rodzaju "Sprzątanie Świata" dają jedynie chwilowe efekty. Podobnie jest z organizowanym przez jedno czy drugie nadleśnictwo sprzątaniem całego lasu. Śmieci znów się pojawiają i to szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał. Kary grożące za popełnianie tego typu wykroczeń - wliczając w to grzywnę wysokości do 5000 złotych - nie robią na złoczyńcach wrażenia. Głównie pewnie dlatego, że ciężko wykryć sprawców. Jeśli nie ma świadków albo w śmieciach nie zabłąkał się jakiś świstek papieru z danymi osobowymi, ustalenie tego kto udekorował las pozostałościami po swojej ostatniej imprezie rodzinnej jest w zasadzie niewykonalne. Jak na razie można jedynie patrolować szczególnie popularne dzikie wysypiska mając nadzieję, że uda się kogoś złapać na gorącym uczynku. Leśnicy pokładają też sporą nadzieję w młodzieży, której już od najmłodszych lat wpaja się w szkołach, że przyrodę należy szanować, a śmieci kierować do koszy, najlepiej wcześniej sortując. Chciałbym podzielać tę wiarę, ale... sami wiecie...

A tutaj obiecany link:
Nie wyrzucaj śmieci do lasu!

1 komentarz:

  1. Też chciałabym. To naprawdę boli gdy przyroda zostaje tak zgwałcona.
    Piękne lasy, łąki... wszystko co daje nam natura za darmo(!) zostaje przysypane odpadami ;/
    I masz rację, ludzie nie mają chyba wyobraźni, skoro tak robią.

    Chciałabym, żeby moje wnuki doczekały się chwili spokoju podczas spaceru po lesie. O ile będzie tam jeszcze "miło" wejść...

    OdpowiedzUsuń