środa, 18 kwietnia 2012

90. Dzieci Ziemi.

Od czasu do czasu dowiaduję się, że jakaś para - czy to spośród mojej rodziny czy też bliższych lub dalszych znajomych - spodziewa się potomka. Myślę wtedy tylko o jednym i jednej jedynej rzeczy im życzę: żeby urodziło się zdrowe. Cała reszta jest zwyczajnie pierdołą. Grube czy chude, chłopiec czy dziewczynka, podobne do mamy czy do taty. Co to za różnica? Jak się człowiek naogląda tych wszystkich spotów reklamowych przeróżnych fundacji, które pomagają dzieciom skazanym na walkę z chorobą każdego dnia, to zaczyna się naprawdę rozumieć jak ważne jest zdrowie dziecka. Jak bardzo chciałoby się, by własne dziecko nie musiało przechodzić przez coś takiego. A gdy na domiar tego pomyśli się o tym, jak wiele dzieci rodzi się obecnie z różnymi strasznymi schorzeniami to można się przerazić.

czwartek, 12 kwietnia 2012

89. Smoleńsk, kurcze.

Nieco niechętnie poruszę znów temat mocno polityczny. Dlaczego niechętnie? Nigdy nie uważałem, by był to temat szczególnie wdzięczny, nigdy też nie śledziłem bardzo mocno i nie analizowałem wydarzeń, stąd też moja wiedza jest w gruncie rzeczy niewielka. Poniższe przemyślenia także będą jedynie opinią szarego obywatela, niezbyt zaznajomionego ze wszystkimi niuansami, a opierającego się bardziej na zdroworozsądkowej próbie zrozumienia tego, co dzieje się wokół niego.

niedziela, 8 kwietnia 2012

88. Genialni głupcy.

Moja nauczycielka fizyki ze szkoły średniej uważała za bardzo fascynujący fakt, iż po śmierci Alberta Einsteina z jego ciała wydobyto mózg a następnie poddawano go przeróżnym badaniom mającym pomóc w zrozumieniu jego geniuszu. Ja osobiście nie podzielam jej entuzjazmu. Pomijając związane z tym kontrowersje (choćby kwestię tego czy było to zgodne z wolą denata) nie do końca rozumiem motywację badaczy. Cóż by bowiem zrobiono, gdyby istotnie znaleźli coś co odróżnia mózg genialnego fizyka od mózgu sprzedawcy kalafiorów? Czy usiłowano by przeprowadzać modyfikacje ludzkiego mózgu, aby masowo produkować takich geniuszy? A może próbowano by odnajdywać potencjalnych następców Alberta na etapie badań prenatalnych powiedzmy? Nie wiem. Wydaje mi się, że chodziło bardziej o zwykłą, w pewien sposób niezdrową ciekawość połączoną być może z chęcią zdobycia naukowego rozgłosu, gdyby rzeczywiście udało się coś odnaleźć.

środa, 4 kwietnia 2012

87. Pewien rodzaj kłamstwa.

"Statystycznie ja i mój pies mamy po trzy nogi"
- autor nieznany*
"Statystyka nie kłamie. Kłamią jedynie statystycy."
- Janusz Leon Wiśniewski

Te dwie formułki (trzy, licząc z tą, którą znajdziecie na dole tego posta) mówią wiele na temat tego co sam myślę o narzędziu jakim jest statystyka. Poza tego typu ogólnymi spostrzeżeniami, chciałbym się z Wami podzielić pewną obawą. Czy nie okazuje się bowiem, że statystyka staje się w pewien sposób... niebezpieczna?