środa, 7 grudnia 2011

64. Dwie kulki i armatka.

Chyba większość osób w wieku około maturalnym i nie tylko zna anegdotę o Wisławie Szymborskiej. Głosi ona, że dano kiedyś noblistce do zinterpretowania jej własny wiersz, po czym oceniono ją według klucza odpowiedzi i uzyskała jedynie 60% możliwych do zdobycia punktów. Ja słyszałem ponadto, że poetka powiedziała po tym, iż nie życzy sobie, by kiedykolwiek więcej wykorzystano jej tekst w podobnym egzaminie. Dziś natrafiłem w sieci na informację* jakoby była to tylko miejska legenda. Jednocześnie zaś inne źródło** podaje, iż w podobnym eksperymencie wziął udział Jerzy Sosnowski także mając niemały problem z rozpracowaniem własnego tekstu. Pomijając nawet autentyczność podobnych historii to, że są tak chętnie powtarzane dowodzi co najmniej jednego - panuje powszechne przekonanie, że sprawdzanie prac na podstawie klucza to delikatnie mówiąc kiepski pomysł.

Najbardziej odczuwają to maturzyści, którym zależy na uzyskaniu jak najlepszego wyniku z języka polskiego, przez co muszą się nauczyć "myśleć pod klucz". W komentarzu do jednego z powyższych artykułów** jedna z internautek pisze "moja polonistka zawsze mi mówiła, że mam zbyt indywidualny tok myślenia, żeby dobrze zdać ten egzamin". Tym razem szkołą nie tylko nie uczy samodzielnego myślenia, co wręcz uznaje je za ślepą uliczkę. Nikogo nie obchodzi co myślisz. Nie chodzi nawet o to, co miał na myśli autor tekstu. Liczy się to, że ktoś nad tym tekstem usiadł, zinterpretował go i uznał swój osąd za jedynie słuszny. Ty zaś, biedny maturzysto, musisz po prostu odgadnąć co ten ktoś miał na myśli. Przypomina to bardziej egzamin sprawdzający zdolności telepatyczne niż maturę z polskiego.

Wydaje się, że sprawdzanie wypracowań na podstawie tzw klucza odpowiedzi jest próbą doprowadzenia do sytuacji, w której wszystkie prace będą oceniane według jednakowych kryteriów, możliwie najbardziej obiektywnie. Samo założenie, że można tego dokonać wydaje się jednak naiwnością. Obiektywizm? Nie w tej dziedzinie. Obiektywnie można ocenić czy uczeń umie obliczyć wartość niewiadomej, albo pokazać na mapie gdzie leży Etiopia. Jak jednak jednoznacznie określić kto myśli "prawidłowo" a kto nie? W przypadku wypracowania z języka polskiego można ocenić poprawność składniową, ortograficzną, swobodę, z jaką autor posługuje się słowem pisanym. Co do samej zaś treści można jedynie stwierdzić, czy praca jest zgodna z tematem czy też nie. Im bardziej zagłębimy się w szczegóły tym trudniej będzie zachować ten obiektywizm. To, co dla jednego będzie bzdurą, dla innej osoby może się okazać przełomowym, nowatorskim spojrzeniem na omawiane zagadnienie. I kto ma racje?

Problem nie dotyczy jedynie egzaminu dojrzałości. Z tego, co sobie przypominam, przez cały cykl nauczania dowiadywałem się co chciał mi przekazać autor omawianego tekstu czy dzieła. W przypadku prozy można to z dużą dozą prawdopodobieństwa wywnioskować, w porządku. Co jednak z poezją czy obrazem? W jaki sposób jednoznacznie określić co symbolizuje złożona metafora czy zestawienie kolorów, zwłaszcza gdy dzieło pochodzi sprzed kilku stuleci? Powiedzmy, że istnieją pewne narzędzia analizy. Róża większości ludzi kojarzyć się będzie z czymś pięknym, a światło z dobrocią i ciepłem***. Większość to jednak nie wszyscy. Artyści zaś są artystami w dużej mierze dlatego, że widzą świat nieco inaczej niż większość. W takiej sytuacji założenie, że dany środek wyrazu w jednoznaczny sposób kojarzy im się tak a nie inaczej jest mocno nad wyrost. Możliwe, że w pewnych przypadkach istnieją źródła, w których sam autor szczegółowo wyjaśnia co chciał przekazać światu pisząc, malując czy rzeźbiąc. Wtedy owszem, mamy pewność co do pierwotnego przesłania. Czy zamyka nam to jednak drogę do interpretowania tego na własny sposób, nawet zupełnie odmienny od zamysłów twórcy?

Przykład sprzed paru dni. Znajoma miała za zadanie zinterpretować obraz Wassily'ego Kandinsky'ego "Kompozycja z kołami i prostymi". Nie fatygując się nawet by odnaleźć w internecie grafikę przedstawiającą ten obraz albo jakąkolwiek informację o autorze napisałem kilka słów własnej opinii kierując się jedynie jej opisem wymienionego dzieła. Nie wiem w jakim stopniu moje przemyślenia na temat zawartego w dziele przesłania o wnętrzu autora się przydały i zostały wykorzystane, ale praca została ponoć oceniona bardzo dobrze. W czym więc problem? Otóż warto zauważyć, że nie posiadam wiedzy ani doświadczenia w interpretacji podobnych tworów, nie ma więc najmniejszych podstaw by uznać mój punkt widzenia za choćby bliski prawdy. Szczerze mówiąc pozwoliłem sobie na dość śmiałą i swobodną interpretację, korzystając nieco z faktu, że nie muszę się pod tą pracą podpisać własnym nazwiskiem. Jednocześnie zaś dopuściłem się pewnego rodzaju hipokryzji. W swojej opinii odnalazłem w obrazie naprawdę głębokie przesłanie, jednocześnie, w głębi duszy uważając, że takowego może zwyczajnie nie być. Zakładamy, że człowiek malując dwa kółka i linię prostą chce nam coś ważnego przekazać. A jeśli to nieprawda? Jeśli nadał obrazowi taki a nie inny kształt kierowany jedynie poczuciem estetyki, a więc innymi słowy - uznając, że "tak będzie ładnie"? Pójdźmy o krok dalej w tych rozważaniach. A jeśli z rozmysłem namalował coś, do czego sam nie przypisuje żadnego głębszego sensu, by później z rozbawieniem obserwować krytyków i znawców sztuki próbujących to znaczenie odkryć? Sprzeczających się między sobą, kto jest bliższy prawdy?

Inny przykład, bardziej osobisty. Zdarzyło mi się kiedyś popełnić kilka wierszy. Jeden z nich, o szczególnym dla mnie znaczeniu pokazałem do oceny kilku osobom. Jakież było moje zdziwienie, gdy kilka kolejnych osób interpretowało go zupełnie inaczej niż się tego spodziewałem. Może wynikało to z pewnego braku umiejętności z mojej strony, niezdolności przekazania własnych mysli czy odczuć w sposób jednoznacznie czytelny dla odbiorcy. Może moja podświadomość przemyciła tam coś, czego świadomie nie zamierzałem umieścić. Nie wiem. Faktem jest jednak, że większość osób odebrała mój krótki utwór w sposób, którego się nie tylko nie spodziewałem, ale i nie chciałem (do tego stopnia, że powstała jego kolejna wersja, nieco korygująca tę "nieścisłość"). Gdyby teraz jakiś krytyk ośmielił się dokonać analizy i interpretacji owego wiersza i zaprezentowałby mi ją, powiedziałbym "Guzik prawda! Wcale nie miałem tego na myśli!"

Przychodzi mi do głowy, że im większy stopień abstrakcji dzieła tym szersze pole do popisu mają jego odbiorcy. Z prozą jest to w miarę jednoznaczne, z poezją już mniej. W przypadku malarstwa, muzyki czy innych form twórczości artystycznej nie posługującej się bezpośrednio słowem jest już zupełnie swobodnie. Może właśnie to jest najpiękniejszej w tej właśnie sztuce. Każdy może znaleźć w niej coś innego, coś dla siebie. W jakiś sposób działa to pewnie jak swoiste lustro - każdy widzi coś innego i to "coś" jest zawsze pewnym odbiciem nas samych, naszych emocji czy doświadczeń. W ten sposób dzieło przestaje być pojedynczym przekazem, a artysta nie przekazuje pojedynczej treści, a nieskończoną ich liczbę.

Na koniec coś nie związanego ze sztuką, ale jakże trafnie opisującego problem samodzielnego myślenia:
Jak zmierzyć barometrem wysokość budynku

*Atrapa.net (swoją drogą serwis wygląda na ciekawy, a trafiłem nań zupełnie przypadkiem)
**Autor maturalnego tekstu miał kłopoty ze zdaniem egzaminu
***Skojarzenia własne, jedynie dla przykładu.

17 komentarzy:

  1. dziurawy durszlak7 grudnia 2011 14:23

    Co to za zagadka? Dwie kulki i armatka XD

    OdpowiedzUsuń
  2. córka cesarza7 grudnia 2011 18:50

    "Dwie kulki i armatka"- Kapitan Kandinsky ;). Twoja interpretacja tej Kompozycji zaskoczyła profesora K. Pewien znany artysta powiedział kiedyś "Nie zrozumiecie sztuki, póki nie zrozumiecie, że w sztuce 1+1 może dać każdą liczbę z wyjątkiem 2."

    OdpowiedzUsuń
  3. 1+1 w rozumieniu jeden człowiek + drugi człowiek ?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. córka cesarza8 grudnia 2011 22:12

    Drogi Anonimowy, interpretację tych słów zostawiam Tobie. Dla mnie osobiście ma to wiele znaczeń. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem Córko Cesarza :)

    P.S jestem kobietą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dziurawy durszlak9 grudnia 2011 00:17

    Wpiszcie sobie w google "dwie kulki i armatka to chyba po tacie" i popatrzcie na 7 wynik :D Autor tego bloga robi się sławny! Łuhuuuu!

    OdpowiedzUsuń
  7. córka cesarza10 grudnia 2011 21:53

    Bardzo przepraszam Anonimowa, ale jakoś ciężko z twojego podpisu wywnioskować kim jesteś :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem coś o tym jeśli chodzi o mature, ponieważ sama prawie rok temu porykałam się z tym problemem aby "wbić" się w klucz:) Jak dla mnie jest to nienormalne aby tak oceniać wypracowania, ale cóż nie da się tak łatwo zmienić zdania CKE. Przecież oni wiedzą lepiej:)
    A co do Twojego komentarza wydaje mi się, że większym stopniu robimy "to wszystko" jednak dla mężczyzn niż dla siebie, ale również lubimy podobac się sobie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wporządku Córko Cesarza :) Przecież nie ubolewam nad tym :D :)))
    Wiadomo, nikt nie wie, kto tak naprawdę może kryć się pod jakże twórczym podpisem jakim jest "Anonim" :)
    No chyba, że Sam Autor może się tego domyślać, w co szczerze powątpiewam :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeprowadzona na szybko analiza językowa mówi, że Twoje imię zaczyna się na "K" i lubisz jaśmin.
    Mam rację?

    OdpowiedzUsuń
  11. Postawiłabym tutaj raczej pytanie, czy to dobrze, że masz rację, czy nie?

    Analiza językowa... całkiem ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  12. A jeśli o czerwonej ścianie powiem, że jest czerwona to będzie dobre, czy nie?

    Mogę się jedynie pokusić o stwierdzenie, że ktoś tu jest niekonsekwentny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bo czasami robimy coś pod wpływem emocji, nie zważając na to,czy to jest dobre, czy złe. Czy nagina nasze zasady.
    Czasami po prostu inaczej nie możemy.
    Albo nie chcemy.

    Mam rację ?

    OdpowiedzUsuń
  14. No chyba mam, skoro nawet nie raczysz odpowiedzieć. :)
    Pozdrawiam

    Btw. Co do ściany, to wszystko zależy od tego, czy lubisz ten kolor.

    OdpowiedzUsuń
  15. Może masz, może nie masz. Nie odpowiadam, bo komentarze nie są miejscem do prowadzenia prywatnych dyskusji, kompletnie nie związanych z resztą z tematem notki.

    OdpowiedzUsuń
  16. I owszem komentarze nie są, ale są inne "miejsca".
    :)

    OdpowiedzUsuń