niedziela, 4 grudnia 2011

63. Podłogi piekieł.

Często wydaje nam się, że inni ludzie mają z jakiegoś powodu lepiej. Myślimy tak o sąsiadach, o rodzinie, o znajomych z pracy. Zarabiają więcej od nas, mają ładniejsze domy, są utalentowani, ich dzieci uczą się lepiej niż nasze, i tym podobne. Jeśli odnosicie wrażenie, że się powtarzam, to wyprowadzę Was z błędu - tym razem nie chodzi mi o zazdrość. Chodzi o takie zwyczajne przekonanie, że drugiemu człowiekowi żyje się lepiej niż nam. Nie musi się zmagać z takimi problemami, z jakimi zmagamy się my. Nawet jeśli mu nie zazdrościmy, to uważamy, że mamy mu czego zazdrościć, bo przecież otrzymał od losu więcej szczęścia lub mniej utrapień niż my.

Będąc jeszcze dzieckiem odkryłem, że w większości przypadków (jeśli nie we wszystkich) jest to całkowita nieprawda. W jaki sposób dojść do takiego wniosku? Wystarczy poznać bliżej kilku ludzi. Jedną, drugą, trzecią rodzinę. Bardzo szybko przekonujemy się wtedy jak złudne jest to przekonanie, że inni nie zmagają się z takimi samymi problemami co my, a ich życie jest niemal usłane różami. Okazuje się bowiem, że człowiek, który ma dobry dom, pracę, świetnie zarabia jest w separacji z żoną, a nastoletni syn nie chce go znać. Sąsiadka z trzeciego piętra, której rodzinnego szczęścia wszyscy zazdroszczą jest śmiertelnie chora. Kolega ze szkoły, który świetnie się uczy i jest laureatem konkursów po powrocie do domu zamiast słowa pochwały odnajduje pobojowisko po alkoholowej libacji rodziców. Podobne przykłady można mnożyć bez końca, każdy spotkał się z czymś podobnym. A gdy już będziemy raz czy drugi świadkami tego jak prawdziwe życie niektórych osób różni się od tego, jaka jest zewnętrzna opinia na ich temat, zrozumiemy też, że niekoniecznie chcielibyśmy zamienić się z nimi miejscami. Z dwojga złego zwykle lepsze są własne problemy, do których przywykliśmy i z którymi umiemy już sobie poradzić.

Spotkałem się niedawno z opinią, że media zbyt często pokazują obrazy paskudnych rzeczy, jakie się dzieją na świecie. Oglądając wieczorny serwis informacyjny otrzymujemy składankę morderstw, kradzieży, klęsk żywiołowych i afer politycznych. Można przez to odnieść wrażenie, że na świecie dzieje się bardzo wiele zła. Czy jednak naprawdę jest to wrażenie mylne? Nie dzieje się wiele zła? W zasadzie określenie "dzieje się" jest nie do końca trafne. Kojarzy się właśnie z jakąś dużą aktywnością, z czymś dramatycznym. A zło, o którym mówię to nie tylko wojny, katastrofy, morderstwa. To zło codzienności, jakie zakrada się do naszych domów i mieszkań. To, które sprawie, że krzywdzimy naszych najbliższych, a oni krzywdzą nas. Zło, przez które śnią się koszmary, w oczach pojawiają się łzy, a na skórze sine przebarwienia... To zło nie zawsze się "dzieje". Czasami po prostu "jest". Bo nie chodzi o to, że w każdej rodzinie są awantury i przemoc. Wystarczy by było niezrozumienie, czy brak zaufania. Wystarczy by dzieci wątpiły w miłość rodziców, by żony wątpiły w wierność mężów. Nikt nic nie mówi, nic się nie dzieje. Tylko powietrze robi się jakby gęstsze i coraz trudniej jest zaczerpnąć normalny oddech.

Czasem ogarnia mnie ponura myśl, że owo zło, jest wszechobecne. Często przyczajone, bezszelestne i niewidoczne, a jednak jego zalążek tkwi w każdym domu, może nawet w każdym z nas. Nawet jeśli dziś jest wszystko w porządku u Ciebie, u mnie czy u sąsiada z naprzeciwka, to czy zawsze tak było? Jak było tydzień, czy rok temu? Jak będzie w przyszłości? Jeśli uważasz, że czyjeś życie jest od początku do końca niczym wyjęte z bajki, pozbawione rozterek i nieszczęść to dowodzi to jedynie tego, jak słabo znasz tego kogoś. "Każdy ma problemy"*

"Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" jak głosi polskie przysłowie. Znajomy powiedział mi kiedyś, że w piekle nie ma bruku, a ja zastanawiałem się co w takim razie jest w piekle. Teraz już znam odpowiedź. To wykładzina, terakota, panele, parkiet czy dywan. Wszystko to, po czym można stąpać w każdym zwyczajnym domu. Mógłbym w tym miejscu powtórzyć za niektórymi, że świat jest zły, ale to przecież nieprawda. Świat jest neutralny, ani zły ani dobry. To ludzie czynią go lepszym lub gorszym. Tych jednak również nie można jednoznacznie zaszufladkować i podzielić na złych i dobrych. Tkwi w nas zwykle i jedno i drugie. Jasna i ciemna strona. Tylko poszczególne czyny można nazwać dobrymi lub złymi, w zależności od skutków jakie przyniosą. Dlatego właśnie warto się zastanowić jaki efekt przyniesie to, co robimy. Czy będzie dobry, czy zły. Czy dzięki nam ktoś się uśmiechnie? Przysporzymy czy zaoszczędzimy komuś cierpień?

Decyzja należy do nas...

1 komentarz:

  1. "Mógłbym w tym miejscu powtórzyć za niektórymi, że świat jest zły, ale to przecież nieprawda. Świat jest neutralny, ani zły ani dobry. To ludzie czynią go lepszym lub gorszym. Tych jednak również nie można jednoznacznie zaszufladkować i podzielić na złych i dobrych" - czytałem i czekałem na te słowa. Czułem, że się pojawią :P Sami sobie tworzymy piekło ;)
    Zbzik

    OdpowiedzUsuń