wtorek, 1 listopada 2011

57. Małpy w szalikach.

Polscy kibice są doprawdy wyjątkowi. Gdy dopingują swoją ukochaną drużynę czy reprezentację narodową potrafią stworzyć atmosferę, której inni mogą nam tylko pozazdrościć. Zdarza się nawet, że zagraniczni sympatycy futbolu uczą się od naszych, jak powinno się kibicować. Jak stworzyć wspaniałą oprawę, jak się bawić, jak zrobić coś fantastycznego. Tak jest w przypadku większości dyscyplin sportowych z wyjątkiem piłki nożnej. Kibice piłkarscy bowiem są znani przede wszystkim z czegoś innego. Tutaj niestety nie mamy z czego być dumni, bo wzory do śladowania z nich nędzne.

Holandia. Ośmiuset kibiców Wisły Kraków zamierzało dopingować swój klub w meczu z FC Twente. Holenderskie władze zorganizowały im eskortę od granicy aż do specjalnej strefy pod stadionem. Zakazano im również wstępu do centrum miasta. Dlaczego? Otóż według Holendrów kibice Białej Gwiazdy są najgorszymi chuliganami w Europie. W oczach Litwinów to "zaszczytne" miano przysługuje kibicom Legii, dzięki którym przed czterema laty mieli okazję przekonać się co znaczy stadionowy bandytyzm. Tych samych kibiców, bez podania przyczyny nie wpuszczono w ogóle do Rosji, gdzie zamierzali dopingować swój klub w meczu ze Spartakiem Moskwa. A przykłady z rodzinnego podwórka? Wystarczy wspomnieć głośną sprawę sprzed pół roku, kiedy to podczas finału Pucharu Polski zdemolowany został stadion Zawiszy Bydgoszcz. Rozmiar problemu znają też mieszkańcy takich miast jak Kraków, Warszawa czy Łódź, które mając dwa znaczące kluby piłkarskie mają też wątpliwą przyjemność świętowania derbów dwa razy do roku. Aby zapewnić spokój i bezpieczeństwo rozgrywek mobilizuje się służby porządkowe z całego województwa, a i tak nie sposób uniknąć zamieszek zarówno na stadionach jak i w ich pobliżu. Skrajnym przypadkiem chuligaństwa są już tzw "ustawki". Nie ma to już nic wspólnego z zawodami sportowymi. Po prostu zorganizowane grupy pseudokibiców zwaśnionych drużyn spotykają się w odosobnionym miejscu by toczyć regularne bitwy.

Nie mogę przestać się zastanawiać czemu akurat piłka nożna budzi taką agresję i nienawiść? Co takiego jest w tej, jakże popularnej nad Wisłą, dyscyplinie, że w jej kibicach rodzą się praktycznie same negatywne emocje? Sport sam w sobie nie jest przecież brutalny. Czemu na meczach siatkówki czy koszykówki podobne sceny nie mają miejsca? Wszyscy się świetnie bawią, przychodzą z całymi rodzinami, z dziećmi. Nie muszą się obawiać o ich bezpieczeństwo. Czemu takich zadym nie ma na galach bokserskich czy meczach hokeja, który uznawany jest za jedną z bardziej brutalnych dyscyplin, jeśli idzie o gry zespołowe?

Oczywiście zaraz podniosą się głosy, że nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Owszem, zdaje sobie sprawę, że są też normalni kibice, którzy przychodzą na stadion by wesprzeć swoją drużynę, krzyczeć, śpiewać, obejrzeć widowisko sportowe i spędzić czas w miłej atmosferze. Tekst ten absolutnie ich nie dotyczy i nie powinni poczuć się urażeni. Pytanie tylko: jaki odsetek wszystkich kibiców stanowią tzw pseudokibice? Obawiam się, że jednak znaczny. To nie jest dziesięć czy sto osób. Z taką gromadką poradziliby sobie sami "porządni" kibice przywołując ich do porządku dzięki przewadze liczebnej. Ilu jednak musi ich być, jeśli nie dają sobie z nimi rady ani służby ochroniarskie, ani policja wyposażona w tarcze, polewaczki, gaz? I druga sprawa: kogo można nazwać tym pseudokibicem? Czy jest to jedynie ktoś, kto bierze udział w takich właśnie zamieszkach ze służbami porządkowymi, rzuca niebezpiecznymi przedmiotami, czy napada na mieście na sympatyków innych drużyn? A może na to miano zasługują też inni. Co z tymi, którzy wypisują na murach obraźliwe hasła pod adresem "wrogich" klubów, często z domieszką antysemityzmu? Co z tymi wszystkimi, którzy podczas dopingu wykrzykują wulgarne obelgi pod adresem kibiców drużyny przeciwnej? Dla mnie to już czysta nienawiść i przejaw agresji, nie mającej nic wspólnego ze sportem. Podobnie jest we wszelkiego rodzaju serwisach internetowych związanych z piłką nożną, na czatach czy forach. Pełno tam ludzi szukających zaczepki, czerpiących satysfakcję z tego, że sponiewierają innych ludzi, przynajmniej słownie, tylko dlatego, że noszą szaliki w innym kolorze. Wspaniałe świadectwo wystawiają swoim drużynom. Ich kluby na pewno są z nich bardzo dumne. Piłkarze z radością wychodzą na boisko by zagrać dla tak "wspaniałej" publiczności.

Był taki okres, kiedy nie byłem do tego tak negatywnie nastawiony. Owszem, nie podobało mi się to, ale chociaż tego nie akceptowałem, to przyjmowałem do wiadomości, że pewne sprawy mają się tak a nie inaczej. Rozumiałem, że są dzielnice miasta, w które lepiej się nie zapuszczać po zmroku, zwłaszcza w nieodpowiednich barwach. Rozumiałem, że trzeba się dobrze zastanowić, gdy padnie pytanie "za kim jesteś?". Jednocześnie zaś byłem przekonany, że zachowując neutralność znajduję się poza tym odwiecznym konfliktem. Nie jestem ani za tym, ani za tym. Nie mam ani czarnego, ani białego szalika. Wasze sprawy i waśnie mnie nie dotyczą. Okazuje się, że nie do końca tak jest. Kiedyś, gdy wracałem w dniu meczu do domu po zmroku, obok mnie zatrzymał się samochód. Wewnątrz czterech szalikowców, kibicujących z resztą "mojej drużynie". Nie słyszałem wszystkiego co do mnie krzyczeli, bowiem miałem w uszach słuchawki, jednak wyraźnie mieli do mnie jakieś pretensje. O co? Nie mam pojęcia. Że nie mam szalika, że nie śpiewam, czy w jakiś inny sposób nie okazuje radości czy smutku, w zależności od wyniku. Przeszło mi przez myśl, że zaraz wyskoczą do mnie z pięściami z jednego z ww powodów. Tak się jednak nie stało. Odjechali równie nagle jak się pojawili. We mnie zaś zostało pewne zaskoczenie i jakaś taka pogarda. Napadają się i biją między sobą - w porządku. Ich zęby, ich problem. Ale czepiać się Bogu ducha winnych ludzi, próbować ich wciągnąć do swojego prymitywnej zabawy? O nie...

Inna sytuacja, obrazująca to, jak czasami cierpią osoby postronne. Pamiętam rozmowę z kolegą, który mieszkał w dość niebezpiecznej okolicy. Przed derbami powiedział, że cieszy się z tego, iż jego mieszkanie znajduje się na czwartym piętrze. Nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi, zapytałem "dlaczego?"
Wiecie co odpowiedział?
"Na czwarte piętro niełatwo dorzucić płytą chodnikową"

Warto się chyba, jak zwykle z resztą, zastanowić co z tym problemem zrobić. Chwila ku tamu jak najbardziej odpowiednia, skoro Euro 2012 zbliża się wielkimi krokami. Niemieckie media wyrażają się o naszym kibicowaniu mało pochlebnie. Czy jednak zdołamy pokazać, że nie mają racji. Przykład Anglii pokazuje, że jest to jak najbardziej możliwe. Jeszcze nie tak dawno to właśnie brytyjscy kibice uchodzili za postrach europejskich stadionów. A jednak dzięki rygorystycznemu, sprawnie funkcjonującemu prawu i egzekwowaniu zakazów stadionowych udało się nad tym zapanować. Czy i nam się uda? Czas pokaże.

4 komentarze:

  1. Miał być DOBRY komentarz a sama nie wiem co napisać...

    To szokujące co odpowiedział Twój znajomy ;//. Ludzie zachowują się... no... nie wiem czy można napisać bezmyślnie .
    Kto normalny się tak zachowuje?!

    Powinniśmy wspierać nasze drużyny a nie zachowywać się jak wandale. Nie dziwota później, że tak o nas mówią w świecie, jeśli sama boję się idącej obok grupki "kiboli".
    I właśnie to głupie pytanie 'za kim jesteś?' Tak jakby nie było niczego ważniejszego. Nie jesteś za "naszymi" to masz wpier*ol... ;/

    Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego co robią. Stało się to "normalne" że wychodzący z domu człowiek na mecz zabiera "pałkę" czy coś równie 'przydatnego' ... no bo przecież tak trzeba nie? .

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektórzy ludzie naprawdę zachowują się idiotycznie. Tytuł jak najbardziej trafny. Emocje biorą górę nad rozumem i niestety staje się to najczęstszym sposobem egzystencji, nie tylko wśród kibiców... Jednakże tutaj jest to najbardziej widoczne. Myślę że ciężko cokolwiek z tym zrobić, bo to wina dziwnej mentalności ludzi, innego systemu wartości, niekoniecznie normalnego... Szkoda że ludzie swoim zachowaniem niszczą tak piękny sport jakim jest piłka nożna. Większości kojarzy się to już tylko z tym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Problemem większości pseudokibiców jest to,że nie umieją "kibicować" bez alkoholu. Ich zdaniem najlepiej się upić, podrzeć się i coś rozwalić. W ten sposób oddają cześć swojej drużynie. No ale to w końcu POLSKA, to trzeba pokazać (każdy na swój sposób)na co stać Polaków.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie należę do kibiców, problem ten dotyczy mnie tylko, albo aż , z podwórka. Gdy przyjechałam do Krakowa na studia, pierwszą radą znajomych było: "pamiętaj w tej dzielnicy kibicują Wiśle, najlepiej mów że nie kibicujesz żadnej drużynie może nic ci nie zrobią ..." Jest to chore, to fakt ale sama nie wiem jak można by było temu zapobiec... nie wiem czy nasz Rząd jest w stanie zwalczyć wandalizm kiboli...Poruszony temat daje do myślenia.
    Podoba mi się forma i styl autora :) fajnie sie czyta..
    Agata

    OdpowiedzUsuń