Nigdy nie byłem zwolennikiem sakramentu pokuty, a ściślej jego formy. Rozumiem oczywiście konieczność rozliczenia się w jakiś sposób z tego, jakimi to nieprawymi ludźmi zdarza nam się być (jeśli ktoś czuje potrzebę). Czy naprawdę jednak potrzebujemy do tego celu pośredników? Wydaje mi się, że szczera rozmowa z Najwyższym (zwana spowiedzią powszechną) załatwia sprawę w zupełności. Nie o tym jednak chciałem dzisiaj poopowiadać. Skupmy się przez chwilę na wspomnianym w tytule warunku. Mowa oczywiście o "żalu za grzechy". Chciałbym jednak rozważyć żal w nieco szerszym kontekście.